Każda kończąca szkole magii czarodziejka stawała przed wyborem. Mogła zostać w uczelni jako asystentka mistrzyń-preceptorek. Mogła prosić któraś z niezależnych mistrzyń o przyjęcie pod dach w charakterze stałej praktykantki. Lub mogła wybrać drogę dwimveandry.
System zapożyczony został od cechów. W wielu z nich wyzwalany na czeladnika uczeń miał obowiązek podjąć wędrówkę, podczas której imał się pracy dorywczej, w różnych warsztatach, u różnych mistrzów, to tu, to tam, wreszcie po kilku latach wracał, by ubiegać się o egzamin i promocję mistrzowska. Różnice jednak były. Zmuszonym do wędrówki, a nie znajdującym pracy czeladnikom nader często zaglądał w oczy głód, a wędrówka często stawała się tułaczką. Dwimveandrą zostawało się z własnej woli i ochoty, a Kapituła czarodziejów utworzyła dla wędrujących magiczek specjalny fundusz stypendialny, z tego, co Geralt słyszał, wcale niemały.
(Andrzej Sapkowski. Sezon Burz (Cykl wiedźmiński))
Each sorceress who was graduating from the school of magic approached a moment of choice. She could stay in the school as assistant to mistresses-preceptresses. She could ask one of the independent mistresses to accept her into service as regular apprentice. Either could choose a way of dwimveandra.
Such system had been borrowed from guilds. In many of the guilds a student who was studying to be apprentice was obliged to roam, taking odd jobs in various workshops, from various masters, here and there. Finally, after a few years a student returned to apply for the examination and promotion to level of a mistress. Unlike the wandering roamers from the non-magic guilds, those who became dwimveandras did it for their own will and wish. And the Chapter of magicians founded special scholarship fund for wandering sorceresses. And what Geralt heard, quite a big one.